Owce to nie zabawki dla psów

Z <https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=5178687788250986365#editor>
Wystarczy postawić pasącym kilka prostych pytań na temat pasienia, by uzyskać niezłożone odpowiedzi, wyraźnie wskazujące na niedostateczną wiedzę o owcach oraz na egocentryczną motywację do jego praktykowania. Viola Hebeler  (specjalistka od borderów i lek.weterynarii) stwierdza :” pies pasterski, jako pies domowy jest niezrównoważony. Jako pies pracujący jest umysłowo nieprzystosowany. Dostarczanie mu owiec jako zadania jest niezgodna z prawem ochrony zwierząt. Owce to nie zabawki dla psów”.

    Niektórzy mają rację, jestem zamknięta na rozmowę o pasieniu. I nie do przekonania ani dobrym słowem, ani kijem. Nigdy taki sposób aktywności z psem nie przyszedł mi nawet do głowy, a już z pewnością nie zauczestniczę w pasterskim wydarzeniu w żaden weekend.  Nie jednak z powodów wymienionych w żałosnej próbie dyskredytacji mnie jako  interlokutora i człowieka. Długo zdobywana, kształtowana i ugruntowana wiedza, pozwala mi śmiało wyrażać  swoje w tym temacie stanowisko. Nie muszę się przy tym posiłkować personalnym  atakiem dla jego obrony . O ile w sytuacji dogoterapii (czy pracy z koniem) można się doszukać racjonalnego tłumaczenia owych działań. Przy tym można tak owe działania zorganizować, by zminimalizować dyskomfort zwierząt, o tyle w przeganianiu owiec, specjalnie w tym celu trzymanych i rozmnażanych, z kąta w kąt przez przypadkowe psy i ludzi, trudno się owego rozsądku i racjonalności doszukać.  Ja rozumiem (nie tłumaczę), że zanegowanie czegoś, co się komuś wydaje świetną zabawą, że informacja , która jest sprzeczna z wyobrażeniem siebie jako osoby rozsądnej i sensownej budzi poznawczy dysonans. A ten zaś wywołuje uczucie dyskomfortu,  co z kolei uruchamia podejmowanie prób mających na celu jego zredukowanie.
Zostaje żałować, że nie jednak poprzez zmianę zachowania, a poprzez podejmowanie śmiesznych sposobów…
Zaganianie owiec psami nie ma w polskiej rzeczywistości swojej historii (szczególnie psami sprowadzonymi z Ameryki, czy Australii). 

Ale w historii jest, że przeganianiem owiec zajmowali się najczęściej najgłupsi w wiosce…