O psie, koniu i hipokryzji


                                                                                                                                                                                Tak jak koń nie urodził się z siodłem na grzbiecie, tak pies z obrożą na szyi.
Nie prosi nas koń , by na nim jeździć i nie prosi nas pies, by zabrać go na wystawę, dogtrekking, czy też dogoterapię.

      Zanim człowiek udomowił konie polował na nie dla mięsa, zaganiając stada na skraj urwiska... Jakkolwiek okrutne by to nie było, wskazuje jednoznacznie na fakt, że człowiek poznał konie i ich naturę jeszcze przed ich udomowieniem. 
     Koń został udomowiony jako ostatnie z dzisiejszych zwierząt domowych. Pierwszy procesowi domestykacji uległ pies (koegzystencja drapieżników), koń miał żarcie pod kopytami i nie był zainteresowany niejadalnymi dla człowieka częściami jego ofiar... potem były kozy i owce, bydło, trzoda i drób…

      Koń był na końcu - samo udomowienie konia nie było rewolucją. Było nią odkrycie jazdy wierzchem .

     Wraz z koniem pojawiły się możliwości transportu towarów, komunikacji, ułatwione zostało polowanie, konie zaczęto wykorzystywać w rolnictwie. 
     
      Sama budowa końskiego grzbietu, wygiętego pośrodku sugeruje by na ten grzbiet coś wrzucić lub samemu usiąść. Diastema w dolnej szczęce (bezzębna część żuchwy) jest idealnym miejscem na umieszczenie kiełzna. Mostek konia jest elastyczny, przedłużony dodatkowo chrząstką, co umożliwia nam zapinanie popręgu i mocowanie siodła na końskim grzbiecie. Nie ma siły, by człowiek nie dostrzegł możliwości, jakie zaoferował mu koń. ( www.socjal-peek.com)

     Można by rzec, że to koniom wielkie cywilizacje zawdzięczają swoje powstanie i rozwój. Dzięki końskim kopytom człowiek mógł pokonywać obszary, które dotąd były naturalną barierą dla ludzi nieprzebytą, a więc upowszechniać wiedzę, obce kultury i rozwój techniki, wpajać religię.    
       Przenosił nawet własne geny, jak czynił to kochliwy Czyngis Chan, który na świecie pozostawił 16 milionów swoich potomków…

Może i kropla tej mongolskiej krwi tętni i w moich żyłach?

      Koń towarzyszył człowiekowi nie tylko w znoju codziennego życia, ale był również partnerem we wszystkich toczonych przez niego wojnach.
  
     Obronił  się koń robotą u boku człowieka przed ewolucją i presją drapieżników… gdyby nie to, że koń został udomowiony i użytkowany wyginąłby w plejstocenie…

       Kto jest zatem hipokrytą, czy ten kto zwierze użytkuje zgodnie z jego udomowieniem dbając o jego dobrostan, czy ten, kto trzyma rasy północne na kanapie 23 godziny na dobę lub  opisuje zdjęcie swojego psa „mój synek”,a nic o nim nie wie?