skłonność do akceptacji tez niepopartych faktami

Jedna z moich przyjaciółek od dawna twierdzi, że leżenie na psie przynosi korzyści terapeutyczne i relaksuje, a zakładanie psu ludzkich ozdób do włosów na uszy czy ogony usprawnia dziecięce dłonie, nie szkodząc przy tym ”odczulonemu” psu (sic!) i pozostając bez negatywnego wpływu na rozwój dziecięcej empatii.

Trwa w tym przekonaniu wbrew obfitości literatury wykazującej brak jakiegokolwiek związku męczenia psów z terapią dzieci.

Nie jest ona osamotniona w swych poglądach – jest jeszcze kilku propagatorów dogo/kynoterapii, którzy wierzą w cudowną moc polegiwania na zwierzętach.

Ten paradoks sięga głębiej. Moja przyjaciółka utrzymuje bowiem, że ma zaufanie do naukowców i profesjonalistów oraz świadomość, że terapia nie może polegać na męczeniu zwierząt (a nawet się od tego odcina).

Dlaczego więc deklaruje, że ufa badaczom, a jednocześnie nie podziela ich opinii w konkretnych sprawach?

Niektórzy takie zachowania przypisują niskiemu poziomowi edukacji, argumentując, że gdyby w szkołach więcej czasu poświecono naukom ścisłym i przyrodniczym, dzieci nauczyłyby się doceniać wartość naukowych sądów dotyczących szczepionek, zmian klimatycznych, ewolucji czy zachowań zwierząt. Ale to mniemanie jest błędne . U osób, które są lepiej obeznane z kwestiami naukowymi, stopień zaufania do naukowców jest tylko nieznacznie wyższy.

Zrozumienie podstaw naukowych wielu istotnych kwestii wymaga specjalistycznej wiedzy – o wiele głębszej niż ta, którą uczniowie mogliby zdobyć w szkole podstawowej lub średniej.

Należałoby więc podejść do tego problemu bardziej bezpośrednio i wskazywać ludziom przede wszystkim, skąd bierze się ich skłonność do akceptacji tez niepopartych faktami.

Wszyscy zdają się cenić prawdę. Chcą, by ich przekonania ściśle odzwierciedlały rzeczywistość i zdają sobie sprawę, że nauka jest rzetelną metodą poznawczą. Jednak owo pragnienie prawdy koliduje z innymi motywacjami, w tym także tymi nieuświadomionymi. Usiłując pogodzić ze sobą racjonalne i irracjonalne motywy własnych przekonań, ludzie opanowali do perfekcji zdolność samooszukiwania się . Chcąc postrzegać się jako istoty racjonalne, wynajdują argumenty przemawiające za tym, że ich przekonania są prawdziwe.

Laicy często odrzucają niewygodne dla nich ustalenia nauki, argumentując to jej zmiennością. W nauce dochodzi jednak do rewizji ważnych teorii, nauka nie jest domeną niezmiennych praw , lecz tymczasowych wyjaśnień. (Świat Nauki, 2011)

Gotowość ludzi do zmiany przekonań na podstawie nowych danych, stanowi źródło siły, a nie słabości.

Nauka nie jest jedynym sposobem poznawania, porządkowania i objaśniania naszych doświadczeń. Jednak w dochodzeniu do prawdy sprawdza się znacznie lepiej od ślepej wiary.

PS. W dyskusji przed laty, gdy podtrzymywałam wymóg posiadania wyższego wykształcenia do prowadzenia zajęć, moi adwersarze utwierdzali mnie wtedy w przekonaniu, że posiadanie tytułu magistra nie jest gwarantem profesjonalizmu. Dzisiaj, obserwując poczynania mojej przyjaciółki i jej poddanych, muszę przyznać im rację.