Uczenie się przez naśladowanie

Przyjęcie cudzego zachowania i przejawianie go później bez obserwowania wzoru nazywa się uczeniem przez naśladowanie ( Sadowski, 2007)

Korzystając z tej formy uczenia się część „dogoterapeutów” powiela zaobserwowane niedorzeczności nazywane potocznie dogoterapią bez angażowania własnego mózgu w proces konstruktywnego myślenia. Co najgorsze, dorabia do tego jeszcze własną filozofię!

Dzieci wtykają psom palce do oczu, realizując kształtowanie apercepcji za pomocą analogii, poprawiają integrację oko-ręka ciągnąc psa za język. Lęk sygnałowy 3 latka zostaje zdiagnozowany jako kynofobia, która mija samoistnie po spontanicznym przewaleniu się przez psa po 15 minutach zajęć, 2 letnie dziecko szarpie się z psem o jego kocyk w imię kształtowania prawidłowych zachowań. „Dogoterapeuta” dla nawiązania więzi autysty z psem (chyba chirurga z prokuratorem) każe psu przeskakiwać przez dzieci.
Pies jest zabawką, kudłatym wałkiem, bo tak to już jest w naturze, że słabszy służy mocniejszemu.

Można mnożyć, mnożyć…

Ale może to i tak lepsze niż uczenie się metodą prób i błędów….