Przyjaciel dzieci z autyzmem

W miesięczniku Mój pies (nr 12/2010) ukazała się taka informacja: „Dogoterapeuci od dawna wiedzą, że obecność psa dobrze wpływa na dzieci cierpiące na autyzm. Teraz jak podaje magazyn „Psychoneuroendocrinology” potwierdzili to naukowcy z Uniwersytetu w Montrealu. Badaniom poddano 42 dzieci. Określono poziom kortyzolu w ich ślinie przed tym, zanim w ich domu pojawił się pies terapeuta, w trakcie pobytu zwierzaka i po jego zabraniu. Okazało się, ze poranny skok poziomu kortyzolu wynosił początkowo 58 proc. Podczas pobytu psa spadł do 10 proc., a po jego zabraniu wzrósł do 48 proc. Spytano też rodziców o kłopotliwe zachowania ich dzieci, a ci naliczyli ich 33 przed pojawieniem się psa i tylko 25, gdy towarzyszył dziecku.”

Prawdziwi dogoterapeuci pewnie się zastanawiają, czy spadek kortyzolu nastąpił z tak widoczną różnicą u wszystkich dzieci? Czy uwzględniono rytm dobowy wydzielania kortyzolu? (najwyższy poziom hormonu stresu występuje rano) Czy przebadano kontrolną grupę dzieci poddaną innej metodzie (np. zabawy, SI) Jakie to są te „kłopotliwe” zachowania i czy podczas pobytu dziecko nie okazywało ich wobec psa? Czy badanie powtórzono po kilku spotkaniach, bo być może efekt nowości minął? Jak wyglądał ten pobyt psa? Czy równie skrupulatnie zbadano poziom kortyzolu u psa w tych samych sytuacjach i zapisano zachowania?

Prawdziwi dogoterapeuci wiedzą też, że tak szczątkowe informacje prowadzą do lawiny zakupów piesków dla autystów oraz zapisów na często wątpliwą terapię.

Dziwi tylko, że miesięcznik „Mój pies” zamieszcza bezmyślnie tak niepełne informacje. To przecież magazyn dla mądrego psa i jego pana