kynoterapeuta:zawód przyszłości czy przeszłości?

Po raz kolejny organizowana przez Urząd Miasta Gdyni oraz Fundację DOGIQ odbyła się konferencja pt. "Kynoterapia jako innowacyjna metoda polisensorycznego wspomagania rozwoju dziecka w świetle kwalifikacji zawodowych i prawnych".

Założonym celem konferencji było:
1) przybliżenie zagadnienia kynoterapii coraz częściej stosowanej w placówkach oświatowych i rehabilitacyjnych jako formy wspierającej działania psychoterapeutyczne i edukacyjne.
2) wyjaśnienie powodów wywołujących kontrowersje – mieli się tym zająć inicjatorzy działań podjętych na rzecz powyższego zapisu, a także konsekwencji z nim związanych.
3) rozwianie wątpliwości osób zarządzających placówkami oświatowymi i rehabilitacyjnymi czy i jak weryfikować umiejętności „specjalistów” prowadzących zajęcia z udziałem psa.
Specjalnie dobrani prelegenci mieli za zadanie zdefiniować obszary najtrudniejsze jak: wyznaczniki dobrze prowadzonej kynoterapii, procedury wdrażania tego typu programów w placówkach oraz odpowiednie uprawnienia: osób i psów związanych z tą dziedziną.
Merytoryczne wystąpienie rozpoczęła dr Beata Pawlik-Popielarska, dla mnie niewiele nowego wnosząc poza to, co zostało opublikowane w jej książce kilka lat temu. Pytaniem o próbę badawczą i przedstawione wyniki przeprowadzonych badań, próbowałam zwrócić uwagę na ich nierzetelność. Ale nie sadzę, że kogokolwiek poza mną to zainteresowało.
Pani Aneta Graboś przedstawiła jak można przy ocenie psów do wspomagania terapii wykorzystać etogramy zachowania typowe dla określonych ras. (moim zdaniem upada więc teoria, że pies terapeutyczny powinien być psem przewidywalnym. Jeżeli znamy etogramy zachowania typowe dla określonych ras, to w takim razie każdy pies jest psem przewidywalnym. Pomijam fakt, że większą tu odpowiedzialnością obciąża się psa niż człowieka) oraz interesujący film o współpracy nastolatki z dobrze przygotowanym psem, która może być wykorzystywana m.in. przy wycofaniu i nieśmiałości.
O zawodzie przyszłości mówiła - nikt inny jak pomysłodawczyni i realizatorka pomysłu pani Hanna Wojciechowska. Jej prezentacja obejmowała materiał przygotowany na zasadzie kopiuj wklej ze strony PTK. Owszem, można to było nazwać przybliżeniem zagadnienia kynoterapii lecz powodów wywołujących kontrowersje jakoś zabrakło. Przemilczenie legalizacji zawodu bez konsultacji ze środowiskiem, dopuszczanie niewykwalifikowanych do pracy z dziećmi, pozbawione etyki standardy pracy z psem wydało się pani Wojciechowskiej najlepszym rozwiązaniem. Jedynym orężem jakim dysponowała w dyskusji był wydruk żartobliwego wpisu z Marty bloga. Uwagi innych (nie moje) o nieprawidłowościach w prezentacji lub zawężaniu tematu odpierała wyjaśnieniem, że nie zmieściły się one na przygotowanych w prezentacji slajdach, ale na stronie widnieją one w tym samym układzie, co przeczy, że autorów ograniczała przestrzeń. Nie udało się pani Wojciechowskiej rozwiać wątpliwości osobom zarządzającym placówkami jak weryfikować specjalistów. To raczej kolejna prelegentka – nauczyciel dyplomowany z 24 letnim stażem pracy pedagogicznej pełniący funkcje dyrektora przedszkola rozwiała wizję i mrzonki pani Wojciechowskiej o dobrodziejstwie zawodu.
Wykład pana Andrzeja Kłosińskiego o ograniczeniach w relacjach człowiek – zwierzę, o których tak często zapominają zajmujący się dogo/kynoterapią zakończył konferencję.
Panel dyskusyjny - zgodnie zresztą z założeniami konferencji - został zdominowany wyjaśnieniem powodów wywołujących kontrowersje związane z zawodem w rejestrze..
Pani Maria Czerwińska – pramatka dogoterapii wyraziła swoją dezaprobatę dla wprowadzenia zawodu uzasadniając to ograniczonymi możliwościami psa i tym samym ograniczeniami wystarczającego do życia zarobkowania. Zapomniała biedaczka, że dla PTK dbający o dobrostan psów ludzie to nawiedzeni.
Sama zarzuciłam PTK brak konsultacji ze środowiskiem poprzedzającej złożenie wniosku (krecia robota) poinformowałam o wniosku skierowanym do ministerstwa o wykreślenie zawodu. Po raz kolejny zwróciłam uwagę na błędy formalne, merytoryczne i treściowe w materiałach , które posłużyły jako załączniki (wilczy apetyt) oraz zacytowałam fragmenty opisujące skandalicznie prowadzone zajęcia przez certyfikowanych kynoterapeutów (niedźwiedzia przysługa) wyrażając swój sprzeciw dla tak prowadzonych praktyk.
Najgłośniejszą orędowniczką zawodu okazała się absolwentka liceum ekonomicznego po epizodzie utraty pracy za brak dbałości o zwierzęta. A najzabawniejszym mówcą Pan Nikt, który swoje o niskim poziomie wystąpienie podkreślił niskim poziomem własnej kultury przemawiając do zebranych z rękami w kieszeniach . Obawiam się panie Nikt, że to nie partacze boją się zawodu – partacze o niego zabiegają!

Znalazły się głosy w stylu: spotkajmy się, zróbmy, ustalmy - bez określenia jednak kto i co ma zrobić.

Lista zawodów dla których będą tworzone standardy zostanie skonstruowana w ramach szerokich konsultacji z partnerami społecznymi – i liczę, że się wśród tych partnerów znajdę: A jakie są moje standardy i co będę forsować: studia magisterskie (pedagogika, psychologia, medycyna, rehabilitacja) i kilkuletnia praktyka w zawodzie, specjalizacja z dogoterapii w ramach studiów podyplomowych, uprawnienia trenera psów. Tylko tyle.

więcej na blogu Marty oraz na dogomanii