
Wśród opisów zajęć z psem, częstym (a nawet stałym) elementem jest słuchanie rytmu psiego serca.
Ale po co dziecko ma wsłuchiwać się w rytm psiego serca? (stałe przeżyciowe: pies-od 80 do 120 uderzeń na min, człowiek - średnio 72). Ilu z tych prowadzących stosujących to ćwiczenia samo wcześniej słuchało rytmu serca swojego psa? Ile razy dziecko podbiega do prowadzącego z prośbą o możliwość wsłuchania się w ten „psi rytm” (niektóre opisy sugerują, że to podstawowa potrzeba i element w terapii)? Ile dzieci wie gdzie i po co jest serce? A może to ma być tylko taka ciekawostka dla dziecka? Skąd prowadzący ma pewność, że dziecko ten rytm słyszy? Zwłaszcza jeżeli dziecko nie leży tuż za psią łopatką. A jeżeli pomimo sugestii prowadzącego dziecko nie usłyszało bicia serca?
Przypuszczam, że prowadzący dopytuje dziecko o to. Ale dziecko może usłyszeć i nie usłyszeć i w każdej z tych sytuacji może potwierdzić lub zaprzeczyć i to niekoniecznie zgodnie z prawdą, tzn. może np. powiedzieć, że słyszy, bo prowadzący sugeruje: „posłuchaj jak bije serce psa” – a tu dziecko nie usłyszy. A jeżeli dziecko zgłosi, ze nie słyszy, jak sprawić, by przykładając ucho do psa – usłyszało. A jeżeli nadal nic…istnieje ryzyko, że może się okazać, że ktoś jest niesprawny, tylko kto?