Chodzi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa

Internet daje nam wielkie możliwości: pozwala na publiczną prezentację naszych poglądów, stanowisk, myśli, własnej pracy.
Stanowi większą lub mniejszą wykładnię naszej wiedzy na dany temat, którą w ten sposób prezentujemy.
Internet to też źródło, skąd tę wiedzę czerpiemy.
W poszukiwaniu wielu informacji, zdarza się, że znajduję różne „perełki”.
Czytam wielokrotnie i zadaję pytanie: o co tu chodzi?

Zastanawiam się też, jak reaguje człowiek (ot np. z tytułem profesora, uznany psycholog czy naukowiec, lekarz), który w poszukiwaniu informacji o terapii z udziałem psa, natrafi na wyjaśnienie, że: „Dogoterapię stosujemy w szeroko rozumianej prewencji czyli profilaktyce zdrowia”,, że „Działanie prewencyjne jest nierozłączną właściwością psa, który jest naszym przyjacielem”, że,„obecność psa może maskować obecność nieprzyjemnych czynników środowiska, wywołujących lęk, np. inwazyjnej aparatury medycznej (…)”że,"kontakt fizyczny ze zwierzęciem eliminuje oziębłość" lub, że: „pedagogika specjalna w ujęciu kynoterapeutcznym to nic innego jak dostosowanie pracy psa terapeutycznego do odpowiedniej dysfunkcji osoby niepełnosprawnej.”

Czy ma podstawy sądzić, że Ci co zajmują się dogoterapią to sprawni inaczej?