kynoterapia

KYNOLOGIA - nauka o psie, jego hodowli i tresurze.
- gr. kyon dpn. kynos ' pies' ; zob. - log-.
Wł. Kopaliński, Podręczny Słownik Wyrazów Obcych, Wiedza Powszechna, Warszawa 1996

To korzystając z tej definicji, jedna z nowo powstałych fundacji, utworzyła w 2005 termin „kynoterapia”. A jako wyjaśnienie terminu w portalu Wikipedia zamieściła:” Kynoterapia z gr.
kýon - pies, w dopełniaczu: kynós i therapeía - opieka; leczenie”. I o ile w terminie „kynologia” ma to sens (dopełniacz: kogo? czego?) gr. lógos (mowa, słowo, wypowiedź, wiadomość, księga, myśl, opinia, doktryna, teoria, nauka, rozprawa, traktat) - czego dotyczy - psa, to nie bardzo jest prawidłowe w tłumaczeniu terminu kynoterapia. Terapia (kogo?czego?) – psa? Prawidłowy byłby narzędnik, no ale cóż - w greckim narzędnika – nie ma! Ale myślę, że i tak przy tworzeniu tego neologizmu, to mianownik (Ο σκύλος οι σκύλοι) byłby o wiele lepszy.
(Natomiast dalsze, zamieszczone w portalu informacje - objęte prawami autorskim Hanny Wojciechowskiej - w znaczącej części, to opracowania Fundacji Dogtor, czego Wojciechowska zapomniała zaznaczyć!)
Powyżej zacytowana definicja terminu „kynologia” nie obejmuje w swym znaczeniu (nawet w znaczeniu baaaardzo szerokim!) używania psa w terapii, tak więc odwoływanie się do tej definicji i utworzenie terminu kynoterapia, to jedynie widzimisię jego twórcy. A ja, jeżeli zechcę, to będę realizowała beiroterapię (bo mój pies ma na imię Beira), bo tak uznam i tak mogę. (A potem będę totalitarnie dążyła do podporządkowania innych za pomocą monopolu informacyjnego i wrogiej propagandy ;)
Termin dogoterapia/kynoterapia (zapożyczenia wyrazów, bo nawet nie terminu z innego języka) wprowadzono na potrzeby prostego określenia zajęć z udziałem psa (spolszczenie nie brzmi ani dobrze, ani adekwatnie). "Oba terminy podobają mi się, są przejrzyste i strukturalnie poprawne", odpowiedział - na pytanie o terminy - Jan Miodek . O terminach kynoterapia i dogoterapia pani prof.zw.dr hab. Krystyna Kleszczowa - kierownik Zakładu Leksykologii i Semantyki przy Wydziale Filologicznym UŚ powiedziała: "W polszczyźnie jest bardzo dużo wyrazów złożonych z drugim członem: -terapia, por. bakterioterapia, chemioterapia, ziołoterapia, muzykoterapia, krioterapia, aeroterapia, fitoterapia. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, żeby zaakceptować termin kynoterapia ‘terapia z udziałem psa’ (greckie: kýōn, kynós ‘pies’+ -terapia z łaciny: therapia, a to z greckiego. therapeíā). Podobnie zbudowany jest wyraz dogoterapia, tyle tylko, że w pierwszym członie złożenia pojawia się leksem angielski dog, a nie grecki kýōn, kynós. (…)”
Pani Profesor napisała: "Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, żeby zaakceptować termin kynoterapia" i nic nie stoi na przeszkodzie, by go też niezaakceptować! (z dyskusji:Wikipedia)
Nie ma też i nie sądzę, by powstał zawód kynoterapeuty (nigdzie na świecie go nie ma ;), gdyż terapia z psem jest tylko i wyłącznie metodą wspomagającą, a nie odrębną formą terapii. Nie ma na przykład Vojtoterapii, Knilloterapii, itp., choć wymienione terapie są bardziej niż dogo, samodzielne.

(„Porządkowanie i precyzowanie wymagań, jakie spełniać powinni kynoterapeuci”, pomysłodawcy dostosowali raczej do własnych luk w edukacji;)
Nie znaczy to, że zajęcia takie może prowadzić każdy. Dogoterapia jest metodą wspomagania rewalidacji, rehabilitacji i edukacji dzieci (również dorosłych) chorych, niepełnosprawnych i z różnymi trudnościami rozwojowymi, prowadzona przez osoby zawodowo przygotowane do pracy z osobami niepełnosprawnymi i/lub z dziećmi i używa do tego odpowiednio wyszkolonego psa.
(Nie działacze związku kynologicznego, którzy też, jedynie z przynależności do tegoż związku egzaminują do zajęć psy!!!)
Do napisania powyższego tekstu skłoniła mnie jedna rzecz: otóż na żadnej ze stron fundacji, stowarzyszeń czy osób fizycznych (moja chyba jest pierwsza), używających terminu dogoterapia (wprowadzonego już w 1997 roku) nie ma najmniejszej wzmianki oceniającej poprawność, czy prawidłowość stosowanego nazewnictwa. Natomiast na każdej, gdzie korzysta się z terminu kynoterapia, ukazywana jest wyższość kartofla nad ziemniakiem, zapominając przy tym, że każda dyspozycja (łac. dispositio uporządkowanie, rozstawienie, plan) winna być poprzedzona uzasadnieniem, zawierającym argumenty przekonujące o jej celowości i słuszności z zachowaniem ars persuadendi.

(Przypomina mi to trochę kampanię przedwyborczą słabych partii, które dla zdobycia poparcia deprecjonują innych).
Zawsze zadziwia mnie u niektórych ten nagły monopol na mądrość, ten brak uznania dla dorobku i doświadczenia innych, ta blokada na wiedzę, ten brak szacunku i tolerancji dla odmienności zdania, zwłaszcza u osób zajmujących się pomaganiem i czynieniem dobra. I tylko psychoanalityk pewnie może się tu wypowiedzieć – czego brakuje człowiekowi, który zachowuje się, by zawsze było właśnie tak, jak on chce... Bardziej niepokojąca, jest jednak ta bezradność osób, które temu ulegają oraz fenomen „kwitu przydatności” dla człowieka i motywatora … To nie używanie terminu „dogoterapia” jest nieprawidłowe. Nieprawidłowe jest gwarantowanie ludziom, że ukończenie kursu kwalifikacyjnego (lub doskonalącego z nazwy), daje im uprawnienia do pracy z dziećmi, zwłaszcza niepełnosprawnymi (aspekt kwalifikacji, a raczej ich braku, niektórych wykładowców.…pomijam)
Poznaj też opinie innych:
http://waldemar-rajca.blog.onet.pl/2,ID169266134,index.html
http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=104775&page=8